sobota, 10 października 2015

17.

22.08.2014 r.


Jedn herbatka, druga herbatka, trzecia.... Mówiłam coś, że kocham herbatę?
- Wiesz, chyba nie przywiozłem cię tutaj, żebyś pozbawiła mnie całego zapasu herbaty. - zaśmiał się Tomek widząc, że wracam z kolejnym kubkiem - I do tego lato jest.
- No i co z tego? Jak ci to nie pasuje to mogę już iść. Co ty na to?
- O nie ma mowy. - czym prędzej znalazł się przy mnie - Ja cię nie mam zamiaru wypuścić dzisiaj.
- Uważaj na herbatę. - powiedziałam zachowując powagę.
- Na prawdę przejmujesz się teraz herbatą? - spytał.
- No tak, bo jest gorąca a jak za chwilę przez przypadek wyleje, to któreś z nas się poparzy. - wyszczerzyłam się.
Tomek zaczął się śmiać.
- Kocham Cię, wiesz?
- Gdzieś już to słyszałam chyba. - odłożyłam kubek na znajdujący się nieopodal stolik - Też cię kocham. - oparłam ręce na jego ramionach i spojrzałam prosto w oczy.
- Cieszę się, że cie mam. - przyciągnął mnie bliżej siebie - Bardzo się cieszę.
- Bardzo?
- Bardzo. - pocałował mnie - Bardzo bardzo. - składał moich ustach kolejne pocałunki.


Przebudziłam się nagle po jakimś dziwnym śnie, którego i tak od razu zapomniałam. Zegar wskazywał godzinę 2:32. No to jest zdecydowanie za wcześnie, żeby się przebudzać.
Postanowiłam przejść się czegoś napić. Delikatnie wyswobodziłam się z objęć Tomka, aby go nie obudzić i podreptałam do kuchni. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym w coś po drodze nie uderzyła. Tak bardzo uwielbiam chodzić po ciemku...
Wyciągnęłam z szafki szklankę i nalałam sobie wody. Z na pół napełnioną szklanką wróciłam do pokoju. Oczywiście znowu nie zmieściłam się w drzwiach... Ałć?
Odstawiłam szklankę na komodę i położyłam się z powrotem do łóżka.
- Dlaczego nie śpisz? - usłyszałam szept Tomka.
- Chyba mi się coś złego musiało przyśnić.
- Nie pamiętasz?
- Może i na szczęście, że nie. - zaśmiałam się cicho.
- Może i tak. Ale już śpij dalej. - przysunął się do mnie bliżej i szczelnie objął.


23.08.2014 r.

Obudziłam się rano i od razu zorientowałam się, że Tomka nie ma obok mnie. Wstałam i pierwsze kroki skierowałam do salonu. Na stoliku stał talerzyk z kanapkami, a obok leżała mała karteczka.
"Dzisiaj było mnie stać tylko na kanapki. Jestem na treningu. Do zobaczenia później. Kocham Cię" odczytałam. Uśmiechnęłam się mimowolnie.
Powoli zjadłam kanapki i ogarnęłam pozostawiony w lekkim nieładzie salonik.
Postanowiłam wrócić do domu, tym bardziej, że zadzwoniła do mnie Julia przypominając, że dzisiaj przyjeżdża! Zupełnie zapomniałam.
Jak najszybciej znalazłam się w domu. Zamieniłam kilka zdań z tatą, ogarnęłam się przebrałam i pojechałam na dworzec. Julka czekała już przy wejściu.
- Przepraszam, że musiałaś czekać, ale chyba mam sklerozę. - powiedziałam witając się z nią.
- Przecież nic się nie stało. Każdemu się zdarza. - uśmiechnęła się - Ważne, że możemy się zobaczyć.
- Też prawda. W ogóle masz zostać do jutra a masz przy sobie tylko torebkę?
- Bo wszystko co potrzebuję tutaj zmieściłam. - zaśmiała się - Trzeba sobie jakoś dawać radę.
- Okej. To jedźmy najpierw do domu, zostawimy tam co niepotrzebne i potem wykombinujemy co dalej. - postanowiłam.


Kompletnie nie miałam pomysłów co możemy z Julią robić, więc skupiłyśmy się na spacerowaniu tam gdzie nas same nogi poniosą i gadaniu. Przeszłyśmy chyba pół miasta jak nie więcej. Wracając do domu musiałam odebrać telefon.
- Tak?
- No hej Iguś. Jest u ciebie ta Julia? - Tomek.
- No tak, właśnie wracamy ze spaceru.
- Kurde, bo myślałem, że się zobaczymy jeszcze przed wyjazdem do Chorzowa. 
- Jak chcesz to przyjedź, poznasz Julkę. - zaproponowałam.
- Nie, nie będę wam przeszkadzał. Możesz pozdrowić koleżankę. Bawcie się dobrze. - zakończył połączenie.
Schowałam telefon z powrotem do torebki.
- Masz pozdrowienia od Tomka. - powiedziałam,
- Dziękuję, następnym razem możesz go pozdrowić ode mnie. - uśmiechnęła się - Jak ja ci zazdroszczę, że jesteś szczęśliwa.
- Ale przecież ty też jesteś z  Adrianem. - co prawda nie poznałam go wtedy na ognisku u Julii bo był na wakacjach z rodziną ale wiedziałam, że są razem.
- No raczej byłam. Ale możemy o tym nie rozmawiać?
- Dobrze. Jak chcesz. Pamiętaj tylko, że jesteś wspaniała, a Adrian to idiota i jeszcze znajdziesz kogoś wartego siebie. - przytuliłam ją zanim się rozpłakała.
_____________________________________________________________
Tak bardzo spać, ale stwierdziłam, że muszę napisać ten rozdział.
Może wam się spodoba.
Julka zostanie w tym opowiadaniu chyba na dłużej... tak myślę :D

Pozdrawiam <3

4 komentarze:

  1. Jejku jak słodko :) Iga + Tomek = <3 uwielbiam taką matematykę :) Idealny rozdział na pocieszenie mojego złamanego serca :)
    Buziaki kochana :*
    P.S wiadomo że się podoba :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku! *.*
    W weekend nie dałam rady zajrzeć, więc musiałam to nadrobić teraz. :D
    DZIEŁO SZTUKI! ^^
    TOMEK! *o* TOMEK! *o* TOMEK!! ❤❤
    Jak ja go kocham w takim wydaniu! Jest taki troskliwy, opiekuńczy i słodki! ^^
    Szczerze mówiąc Iga + Tomek to idealne połączenie.
    A te kanapki? Powaliły mnie na kolana! ❤
    Julka na dłużej? Fajnie, może być ciekawie i znając Ciebie - będzie. :D
    Czekam na 18! ❤
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawie ciekawie :D
    Podoba mi się ^_^
    Czekam na kolejny! :D

    Dżagodaaa ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzisiaj mi się przypomniało że dodałaś xD
    Czyżby jeden z najdłuższych rozdziałów ? :D
    Tak słodko <3 Igmek :D
    Nie ma Teo nie ma party XDDD
    Brawo Ty! :D
    Team Teo! (tradycja xd)
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń