czwartek, 23 lutego 2017

30.

15.02.2015

Już samego rana miałyśmy wybrać się z Julią do szpitala. Chciałam jak najszybciej zobaczyć się z Pawłem. Jednak stanowczo odradziła nam to mama przyjaciółki, twierdząc, że lepiej byłoby gdybyśmy poczekały. Wytrzymałyśmy do 11.
Przyjaciele są dla mnie bardzo ważni, a Paweł niewątpliwie do nich należy. Nie wiem jak przetrwałabym, gdyby udało mu się to co zamierzał.
Teraz wracamy już do domu Julki. Sama chciałam zostać w szpitalu trochę dłużej, jednak to chyba większego sensu nie miało. Nie wiem, czy Paweł się ucieszył z mojej wizyty, czy wręcz przeciwnie. Nie można było wyczytać z jego twarzy żadnych emocji. Zerknął na Julię i mnie może z trzy razy. Odpowiadał półsłówkami. Mimo to nie chciałyśmy go szybko zostawiać i spędziłyśmy w jego sali około czterech godzin próbując zagadywać, odciągać gdzieś myśli.
Nie wiem czy robiłyśmy dobrze, bo prawdopodobnie obie, a z pewnością ja w takiej sytuacji nigdy się nie znalazłam.
Nie mam pojęcia co teraz siedzi w głowie Pawła. Wyobrazić sobie tego nawet nie próbuję. Nie wiem, czy będę umiała mu jakoś pomóc, ale zgodnie z Julką stwierdziłyśmy, że musimy chociaż spróbować. Trzeba będzie pogodzić jakoś próbę pomocy przyjacielowi z dalszym normalnym funkcjonowaniem.


Wróciłyśmy do domu przyjaciółki mając zamiar uzgodnić plan działań na najbliższy czas.
Najpierw jednak wyjęłam telefon, który na czas wizyty w szpitalu postanowiłam wyciszyć.
6 połączeń nieodebranych.
4 razy Tomek, 2 mama.
Najpierw oddzwoniłam do rodzicielki, wiedząc, że rozmowa z nią będzie trwała krócej, bo pewnie już co nieco udało jej się dowiedzieć.
Po zakończeniu pierwszej rozmowy od razu zadzwoniłam do Tomka.
- No nareszcie. -usłyszałam, gdy tylko odebrał połączenie - Jeszcze trochę i zaczął bym się martwić. 
- A myślałam, że na ogół tak masz. Ale skoro nie to mi smutno. 
- Czułem, że zinterpretujesz to na swój sposób. -zaśmiał się - Ale to ty masz się tutaj tłumaczyć więc słucham, gdzie byłaś kiedy postanowiłaś nie obierać telefonu. 
- Byłam w szpitalu...
- Jak to w szpitalu? - odezwał się zanim zdążyłam dokończyć - Iga, czy coś się stało? Miałaś o siebie dbać. 
- Spokojnie, to nie tak. 
Wyjaśniłam krótko całą sytuację, przy okazji oznajmiając, że na razie nie wiem, kiedy wrócę do Poznania.
- Wszystko rozumiem. - zaczął, gdy skończyłam mówić - Ale Iga wiesz, że nie możesz tak całkowicie się poświęcać? Masz swoje życie o które też musisz dbać. Nie możesz tak rzucać wszystkiego od razu. Nie zrozum mnie źle, ale czasem takim zachowaniem możesz też trochę zaszkodzić,a nie pomóc. 
- Wiem, ale chcę jeszcze jakiś czas tutaj zostać. - stwierdziłam.
- Myślałem, że wrócisz szybko. 
- Nie wiem, Tomek. 
- To ja wpadnę jutro albo po jutrze, skoro jesteś aż tak bardzo zajęta. 
Czy tylko mnie się wydaje, że jest zły?
_________________________________________________________________
Wróciłam!
Co prawda króciutko, ale wreszcie jestem... Strasznie przepraszam, że tak długo mnie tutaj nie było. Nadal strasznie piszę mi się cokolwiek tutaj, ale chociaż tyle wyszło.
Muszę przemyśleć od nowa koncepcje na następne rozdziały... Jeszcze nie wiem, czy doprowadzę to jakoś zgrabnie do szybkiego końca, czy tak jak planowałam jeszcze trochę to opowiadanie potrwa.

Tymczasem do napisania!