poniedziałek, 28 grudnia 2015

22.

28.12.2014 r.



Uwielbiam grudzień. Ledwo skończyły się święta a już są moje urodziny, co traktuje trochę jak kolejne święto. Żyć nie umierać.
Oczywiście jako pierwsza z życzeniami była moja chrzestna. Tylko mogła znaleźć sobie lepszą porę niż 8 rano, gdy ja jeszcze śpię. Chociaż ważne, że pamięta. Co było pewnym od razu, bo skończeniu rozmowy z nią poszłam dalej spać.
Około 11 zeszłam do salonu, gdzie czekali na mnie rodzice. Mówiłam im, żeby nie kupowali mu żadnego prezentu, a już z góry widziałam tatę z gitarą w rękach. Musieli postawić na swoim.... Z resztą nie gram od dwóch lat więc nie wiem co chcą wskórać.
Podziękowałam grzecznie za życzenia i przypomniałam, że jest ledwo po świętach i nie chciałam prezentu. Odpowiedź taty? " Nie przesadzaj ".

- Iga, masz jakieś plany na dziś wieczór? - spytała mama.
- Na razie nie.
- W takim razie już sobie go zarezerwuj. - uśmiechnęła się.
- Co kombinujecie?
- Zupełnie nic. - odpowiedziała - Ale do 19 jakoś się ogarnij i żebyś wyglądała ładnie.


Po tej rozmowie rodzice rozjechali się do pracy. Nie lubiłam, gdy obydwoje znikali. Oczywiście, zawsze starali się pracować w ten dzień krócej. Jednak przez ostatnie szczególnie dwa lata, swoje urodziny spędzałam z Tomkiem i wpadali inny chłopacy.
No więc właśnie... Z życzeniami zadzwonili już do mnie Dawid, Kamyk, Karol nawet Gostek. A od mojego chłopaka właściwie od przed wczoraj ani bee ani mee. Ba! Teo sobie nawet o mnie przypomniał.
- Iga, najlepsza ty moja najukochańsza koleżanko. Wszystkiego najlepszego, zdrówka, spełnienia wszystkich marzeń, dużo cierpliwości i żebyś wytrzymywała z tym jełopem moim przyjacielem. 
- Oj Łukaszku nie wiem co ci dają na tej Ukrainie, ale dziękuję bardzo. - powiedziałam śmiejąc się.
- Tylko nie Łukaszku, bo czuje się jak małe dziecko. 
- No nie wiem Łukaszku. - zaśmiałam się.
- Ej! Bo odwołam moje zaproszenie.- zagroził.
- No dobrze, dobrze. Tak właściwie to jeszcze nie miałam kiedy podziękować, więc dziękuję bardzo. 
- Nie ma za co. Będziecie? 
- No oczywiście, że tak. Ja na pewno. 
- A powiesz mi o jakiej J jest mowa w zaproszeniu? 
- Tajemnica, dowiesz się na miejscu. 

I tak z Teo rozmawiałam ponad pół godziny. Nawet nie odłożyam telefonu po rozmowie z nim i zadzwoniła Julka. A późnym popołudniem nawet Paweł, ale on tylko złożył mi życzenia i stwierdził, że nie ma czasu rozmawiać.
Nadal brak jakiegokolwiek odzewu od Tomka.


Bardziej niż byłam zła zaczynałam się martwić. To jest na prawdę bardzo dziwne, że Tomek się nie odzywa. No nawet jeśli zapomniało mu się o moich urodzinach no to coś sie moze stało? Sama zaczynałam już próbować się do niego dodzwonić ale to na nic.
Jednak nie chciałam robić przykrości rodzicom i tak jak prosili przygotowałam się na wieczór.
- Iga jesteś gotowa? - usłyszałam wołanie taty.
- Już idę. - wzięłam torebkę i zeszłam do przedpokoju - Nie wyglądam źle prawda? - wykonałam obrót wokół własnej osi.
- Jak zwykle pięknie córeczko. Ale uśmiechnij się jeszcze dobrze? - powiedział - Stało się coś?
- Tomek się nie odzywa i martwię się trochę o niego.
- Będzie dobrze, nie przejmuj się. Jedziemy?
- Tak, a gdzie jest mama, nie jedzie z nami? - spytałam.
- Mama wraca już do domu i  nie pojedzie z nami, bo się źle czuje. - zaczął coś kręcić.
- No niech będzie.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy... w sumie nie wiem gdzie.
- Tato, a gdzie my jedziemy?
- To ma być niespodzianka. I w sumie jakbym kazał ci zamknąć oczy to i tak byś podglądała prawda? Więc ustaliliśmy, że masz założyć to. - otworzył schowek, z którego wypadła opaska na oczy.
- Z kim ustaliliście i czy wam się nudzi? - spytałam.
- Oj Iga, mogłabyś przestać marudzić.


No więc spełniłam prośbę taty i założyłam tę przepaskę. Po kilku minutach zatrzymaliśmy się gdzieś. Jeśli mogę polagać na swoim słuchu to tata na pewno nie wysiadł, ale drzi z mojej strony zostały otwarte i ktoś chwycił mnie za rękę.
- Pa córciu, miłego wieczoru. - powiedział tata.
- Ja nie wysiadam dopóki mi ktoś ne wyjaśni o co tutaj chodzi. - powiedziałam twardo i chciałam zdjąc opaskę.
Natychmiast poczułam jak ktoś bierze mnie na ręce wyciągając z samochodu.
-  Dobranoc panu i dziękuje za pomoc. - usłyszałam głos Tomka.
- Zabije cię! Uduszę normalnie! - powiedziałam.
- Tak myślałem, że się ucieszysz. - zaśmiał się.
- Jasne. Mogę już się tego pozbyć prawda? - jakoś udało mi się zdjąc materiał zakrywający moje oczy - Czy ta cała szopka była po to, żeby ściągnąć mnie do ciebie? - spytałam patrząc dokąd zmierzamy.
- Całkiem orginalnie nie?
- Mogę chociaż iść sama? Mam nogi jescze.
- Nie.
No więc jak Tomasz sobie postanowił tak zaniósł mnie do swojego mieszkania. Postawiona na nogi zostałam dopiero przed drzwiami z ktorych otworzeniem geniusz miał problem.
- Zapraszam. - przepuścił mnie przodem.
- Dziękuje bardzo. - zdobyłam się na uśmiech.
Udałam się prosto do salonu. Na środku stał pięknie nakryty stół. Czerwone dodatki w postaci świec, kwiatów, serwetek, pięknie komponowały się z klasycznym białym obrusem. Podczas gdy ja stałam jak zamurowana Tomek zapalił małe świeczki, które były porozkładane na stoliku.
- Wszystkiego najlepszego kochanie. - podszedł do mnie.
- Mój Boże, jak tu pięknie. Dziękuję. - przytuliłam się do niego.
- Ciesze się, że ci się podoba. Starałem się.
- Dziękuję. - pocałowałam go - Ja tu już myślałam, że coś się stało, bo się nie odzywasz, ani nie odbierasz telefonów a ty przygotowywałeś to?
- Tak. Chciałem się jakoś wykazać. - uśmiechnął się - Tylko z przygotowaniem jedzenia samemu nie do końca chciałem ryzykować więc miałem małą pomoc.
- Nic się nie stało.
- To co, może zjemy?
- Oczywiście.


Cały wieczór mijał we wspaniałej atmosferze. Na prawdę Tomek mnie zaskoczył.
Siedzieliśmy wtuleni w siebie na kanapie w salonie i popijaliśmy moje ulubione wino.
- Kocham cię wiesz? - powiedziałam - Dzisiaj jak się nie odzywałeś od dwóch dni to na prawdę bałam się, że coś ci się stało.
- Ej, tylko się nie rozpłacz mała. - wziął nasze kieliszki i odłożył na bok - Nic mi nie jest, jestem cały i zdrowy. - odwrócił mnie przodem do siebie. - Ale to słodkie, że tak się martwisz. Z resztą ja chyba robił bym to samo, tak jak wtedy gdy wyjechałaś nagle do babci.
- Wtedy nie byliśmy jeszcze razem. - wtrąciłam.
- I co z tego. Byłaś dla mnie bardzo ważna i juz będziesz kochanie. - uśmiechnął się - Też cię kocham Iguś.
Zbliżyłam się do niego i pocałowałam. Z każdą chwilą pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne.
- Wiesz co... - przerwał Tomasz z chytrym uśmieszkiem - Chyba zmienimy lokalizację. - wziął mnie na ręce i zaczął kierować się w stronę swojej sypialni.
________________________________________
Rozdział o urodzinach Igi dodaję... W moje 18 urodziny :P wstaje po imprezie i dodaje ;)
Nie do końca potrafię ocenić jak mi wyszedł więc pozostawiam go wam :D
Pozdrawiam <3

A i Szczęśliwego Nowego Roku :*

poniedziałek, 7 grudnia 2015

21.

23.12.2014 r.


Po wysłanie wiadomosći do Tomka zostawiłam telefon w swoim pokoju i wróciłam do pomocy mamie. Razem wyrobiłyśmy się całkiem szybko. Jutro wystarczy tylko podokańczać to co zaczęte tylko wstępnie żeby było w miarę "na świeżo".
Wcześniej już umówiłam się na rozmowę z Julką, która od jakiegoś czasu wydaje mi się być trochę tajemnicza. Odpaliłam laptopa. Czekając na połączenie od przyjaciółki wzięłam do ręki swój telefon.
2 wiadomości od Tomka.
"Jak ktoś jest słodki to musi się miło patrzeć. Kiedy i jak włożyłaś prezent do auta?" no tak. Iga mistrzyni w trakcie pracy nad choinką wykradła kluczyki do samochodu i wykręcając się pójściem do toalety zaniosła prezent.
"Dojechałem. Paulina dziękuję i również pozdrawia"
Szybko odpisałam.
"Ja już mam swoje sposoby :D Podziękuj ;)"


Zdziwiłam się spoglądając na ekran laptopa i widząc połączenie od Pawła a nie od Julki... Dlaczego dziwne? Bo zaczął się odcinać ode mnie i zmienił się.
Na ekranie jednak, może na szczęście, pojawili się we dwójkę.
- No ileż można czekać? - zaśmiałam się - Ale co wy tak razem?
- Po prostu nie chciała góra do Mahometa, musiał Mahomet do góry. - westchnęła Julka - Mowie ci dogadać się z tym człowiekiem to jest sztuka.
- Ej! Ja tu jestem. - odezwał się Paweł - I przyszedł bym w końcu.
- Tak, chyba po Nowym Roku.
- Dobra, nie kłócić się. - powiedziałam - Opowiadajcie co tam słychać.
I tak wieczór minął na rozmowie z "dzieciakami". Na prawdę co jakiś czas uspokajając ich czułam się jak matka. Najbardziej niepokoił mnie Paweł, chciałam się dowiedzieć czy coś się stało. Rozjaśniła mi sprawę trochę Julia. W pewnym momencie zadzwonił telefon chłopaka więc wyszedł gdzieś na chwilę.
- Co się z nim dzieje? - spytałam od razu.
- Daj spokój. - machnęła ręką - Ta jego panna go tak zmienia.
- Panna? - zdziwiłam się.
- Myślałam, że wiesz. - była równie zdziwiona - Od ponad miesiąca spotyka się z... jak jej tam było... Kingą! Laska z pod ciemniej gwiazdy ale on chyba oślepł. Jest na każde jej zawołanie, A ja co nieco o niej wiem. Problemy z policją od paru lat, ucieczki z domu, narkotyki, alkohol, próba samobójcza.. i takie tam różne. Paweł też już przez nią na komisariacie tydzień temu wylądował.... - przerwała, bo wrócił chłopak.
- O czym plotkowałyście?  -spytał.
- Babskie sprawy. - uśmiechnęłam się delikatnie - To kiedy mamy okazję się spotkać? Co myślicie o Sylwestrze razem? - zaproponowałam.
- Też miałam taki plan, ale niestety coś mi wypadło.
- Co takiego?
- Yyy... Nie ważne, chyba jednak zostanę z rodziną, bo mama coś wspominała. - plątała się.
- A ja już mam plany przepraszam. - odezwał się Paweł.
- No okej, ale nie myście, ze wam odpuszczę.


24.12.2014 r.

No i mamy święta czyli to co chyba każdy lubi najbardziej. Od rana wielki ruch w domu żeby wszystko wyszło idealnie. Ale przecież i tak będzie wspaniale, jak zawsze z rodziną.
Trochę mnie to zdziwiło ale goście zaczęli zjawiac się w naszym domu już po 12. A moja mama bardzo tego nie lubi, bo wszyscy patrzą na ręce i więcej przeszkadzają niż pomagają.
Ale jakiś we Wigilię takiś cały rok więc wszyscy starali zachowywać się grzecznie.


Wreszcie nadszedł czas kolacji wigilijnej. Wiadomo , opłatek, dwanaście potraw i takie tam. Składanie życzeń tylu osobom, a w tym roku była nas pietnastka trochę trwa. No ciekawe jak ich przenocujemy, ciekawe.
Najbardziej spodobały mi się życzenia od babci. Babcie chyba mają w sobie coś takiego, że nawet jak nie mamy z nimi wspaniałego kontaktu potrafią i rozbawić i wzruszyć.


Prezenty to chyba coś na co szczególnie czekają najmłodsi. Cudownie patrzyło się na radość małego Krzysia, gdy otwierał swoje paczki.
Ja też nie mogłam się doczekać, aż otworzę jedno pudełko.
- Myślę, że już możesz je otworzyć. - szepnęła mama wskazując na prezent od Tomka.
Wzięłam do ręki pakunek. Powoli otworzyłam pudełko. W środku znajdowała się koperta i kolejne, mniejsze pudełko. Najpierw zabrałam się właśnie za nie. W środku znajdował się naszyjnik z zawieszką w kształcie litery T. Cudo, bardzo mi się spodobał, od razu poprosiłam mamę aby pomogła mi go założyć i zrobiła zdjęcie, które wysłałam z podziękowaniami Tomaszowi. Przyszedł też czas na otwarcie koperty...
O nie. Zwariowali. W kopercie znajdował się bilet do Kijowa zarezerwowany na 31 grudnia i karteczka z pozdrowieniami i zaproszeniem od Teo i J...
____________________________________
No cześć ;)
Powiem Wam jedno. Nienawidzę pisać rozdziałów na telefonie, wiec za błędy Przepraszam :(
Nie nudzi was jeszcze to opowiadanie?


P.S. Dla zainteresowanych zapraszam do zakładki "Ja" gdzie m.in. Kontakt do mnie jak i mój instagram oraz Snap :)