07.07.2014 r.
Wreszcie wylądowaliśmy. Podobało mi się w Londynie, ale nie ma to jak w domu.
Z lotniska miał odebrać mnie tata, którego jednak nigdzie go nie widziałam.
- Cześć Iguś. - usłyszałam za moimi plecami.
- Tomek?! - spytałam zdziwiona - Co ty tutaj robisz?
- Przyjechałem po ciebie, a co mam robić? - uśmiechnął się - Miałem małą nadzieję, że się ucieszysz..
- Ale tata...
- Twój ojciec ma dużo pracy a ja jako uczynny obywatel zaoferowałem swoją pomoc.
- I mój ojciec się tak od razu zgodził? - spytałam zdziwiona.
- No tak. - zaśmiał się - Przecież wiesz, że on mnie lubi, tylko tak żartuje zwykle, że nie.
- Wiem, wiem. Jedziemy już? Zmęczona jestem.
Tomek odwiózł mnie do domu.
Zmęczenie spowodowało, że nie byłam zbyt rozgadana. Miałam ochotę tylko pójść spać... No i może wcześniej coś zjeść.
W drodze na chwilę odpłynęłam przypominając sobie zdarzenie z Londynu. Nadal nie wiem co z tym faktem zrobić.
- Co słychać u Marty? - wypaliłam.
- No nie powiem. Jestem w szoku, że słyszę to pytanie od ciebie. - stwierdził. No tak, przecież ja i Marta się nie znosiłyśmy - Ale wszystko w porządku. Aktualnie jest u jakiejś dalekiej rodziny we Włoszech i jutro wraca. - ciekawa wymówka, nie powiem - Pozdrowić ją od ciebie?
- Nie, nie. Wystarczy, że spytałam co u niej.
Chciałam odpocząć bo mój pobyt w Londynie był bardzo intensywny.
Ale oczywiście była osoba, która chyba postawiła sobie za cel przeszkodzić mi w tym.
Przywitałam się szybko z mamą, która niestety wychodziła już do pracy,a Tomek w tym czasie przemknął do mojego pokoju.
- Mówiłam ci już, że jestem zmęczona? - spytałam pojawiając się w pomieszczeniu.
- Przecież możesz odpoczywać. - powiedział wyciągając z mojej torby aparat - Ja tylko zgram zdjęcia na laptopa i je sobie obejrzę. - uśmiechnął się - Na telefonie nie masz żadnych zdjęć, nie?
Zdjęcia? Na telefonie?!
- Nie, nie mam. - odpowiedziałam szybko kojarząc wszystkie fakty
- Okej. Możesz odpoczywać.
- To ja się położę - jak powiedziałam tak zrobiłam.
Nie zamknęłam oczu nawet na pięć sekund.
- Tomek! - krzyknęłam - Chcę odpocząć! - powtórzyłam.
- Ale co ja takiego zrobiłem?
- Po pierwsze puściłeś muzykę, a po drugie rozwaliłeś się na całym łóżku, które przypominam ci jest moje!
- Nie na całym tylko na samym brzegu. - zaczął się przesuwać - I nie denerwuj się tak, bo to niezdrowo.
- Albo albo dasz mi się spokojnie zdrzemnąć, albo cię stąd wywalę. - zagroziłam.
- No już dobrze. Śpij.
Przebudziłam się po około dwóch godzinach. Nigdy nie potrafiłam dłużej spać popołudniami.
Rozejrzałam się i nikogo nie było.
No to na dzisiaj mam spokój.
Spojrzałam na zegarek. Niedługo powinien wrócić tata.
Zaczęłam się rozpakowywać. Poukładałam ubrania i wyciągnęłam pamiątki, które kupiłam rodzicom.
- Wróciłem! - usłyszałam głos taty.
Natychmiast zbiegłam na dół.
- Cześć tato. - uśmiechnęłam się.
- Hej Iga. - przytulił mnie - Ciesze się, że wróciłaś cała i zdrowa. Jak było? - spytał siadając na kanapie.
Zaczęłam opowiadać tacie o "wycieczce".
Wróciłam do pokoju. Tata też jest pewnie zmęczony, więc niech ma tę chwilę wytchnienia.
Włączyłam laptopa z zamiarem dodania kilku zdjęć na facebook'a.
Nie zdążyłam nawet włączyć przeglądarki, a zadzwonił mój telefon.
Tomek..
Hmm... jak nie odbiorę to się się biedaczyna obrazi.
- Słucham cię. ty mój najlepszy przyjacielu. - powiedziałam od razu.
- Miło, że mnie tak nazywasz. - usłyszałam głos Teodorczyka.
- Łukasz?!
- Właśnie tak mam na imię. - zaśmiał się.
- Możesz mi wytłumaczyć, dlaczego dzwonisz do mnie z telefonu Tomka?
- A bo wyszedł gdzieś i zostawił mnie i telefon. - wytłumaczył. - Iguś... - dodał po chwili.
- Tak?
- Przyjedź do nas... Proszę..
Boże... Dopiero wróciłam... Znowu się zaczyna.
'Iguś, przyjedź do nas' , ' Iga, a może wyskoczysz gdzieś z nami?' , ' Robisz coś dzisiaj, bo odwiedzimy cię chętnie z chłopakami' .
Nie jedna dziewczyna ucieszyła by się, że sami piłkarze Lecha Poznań chcą przebywać tyle w jej obecności. Jednak, to potrafi być męczące.
- Aż tak wam się nudzi?
- Tak. Przyjedź. Proszę, proszę, proszę...
- W sumie nie mam nic do roboty. - stwierdziłam - Przyjadę.
- Chłopaki, zgodziła się. - powiedział, co wywołało radość kilku osób.
- Łukasz.. ale ilu was tam jest?
- Tylko ja.. a zaraz wróci Tomek.
- A może jest jeszcze połowa drużyny?
- Nie... Przyjedź, czekamy. - rozłączył się.
No tak... Może przeżyje ten wieczór.
Ratunku.